czwartek, 30 maja 2013

Moja Historia :)

 Jakiś czas temu przypadkowo poznałam pewnego przystojniaka ( napisał do mnie Facebooku) , który teraz obecnie jest moim narzeczonym. Któregoś dnia przypadkowo dowiedzieliśmy się, że noszę w brzuszku małą fasolkę. Spadło to na nas jak "grom z jasnego nieba". Miałam wtedy 18 lat i szkołę na głowie. No cóż... Zdarza się... Nie musieliśmy się zastanawiać, aby wiedzieć, że wychowamy to dziecko. Było to dla nas jasne. ! Źle się czułam, więc postanowiłam przerwać na jakiś czas edukację. I tak też się stało. 
9 miesięcy minęło szybko. Od jednej wizyty u lekarza, do drugiej. Z miesiąca na miesiąc oswajałam się z myślą, że będę MAMĄ. Lubiłam, tzn. lubiliśmy z Sylwkiem (tak ma właśnie na imie mój narzeczony) badania USG. Oglądaliśmy na nich jak rośnie nasz skarb. 
Termin minął. I nic. Jeden dzień... Drugi, trzeci... Po tygodniu poszłam do szpitala. Spędziłam tam jeszcze dwa dni, aż lekarze, tzn. ordynator postanowili wywołać poród. Okazało się, że dziecko jest za duże. A ja dostałam regularnych skurczów i robiło mi się rozwarcie. Gdy ordynator pojechał  do domu mój lekarz postanowił na własną rękę odłączyć mi kroplówkę aby zatrzymać akcję porodową. Byłam strasznie zagubiona i nie wiedziałam co dalej ze mną będzie. Od 3 dni nic nie jadłam i piłam tylko wodę bo cały czas jakieś badania no i odkładanie porodu. Najbardziej bałam się o moje dziecko, które już 8 dni dłużej jest w moim brzuchu. Rozryczałam się jak małe dziecko przy mojej mamie i narzeczonym. Widział to mój lekarz. Przytulił mnie i powiedział: " Marta, posłuchaj mnie teraz uważnie. Jesteś dla mnie jak córka. Nie dam skrzywdzić ani Cibie ani dziecka. Rozumiesz?!" . Na drugi dzień przyszedł do mnie ordynator w ogóle nieświadomy tego co się stało. Powiedział do mnie: "Pani Marto, kroplówka zeszła, dziecko nie chce wyjść musimy jednak zrobić cesarskie cięcie". Zdziwiłam się bo przecież kroplówka została odłączona i nie zeszła do końca. Usłyszałam dwa słowa: "CESARSKIE CIĘCIE". Nie bałam się, wręcz ucieszyłam się, że wszystko się skończy. Wiedziałam, że będzie dobrze, musiało być. 9 dni po terminie na świat przyszedł nasz syn FILIP. Teraz ma już skończone pół roku, ja we wrześniu idę do szkoły, planujemy ślub. Co będzie dalej? Pokaże czas ;)





Na tej sesji Filip miał 2 tygodnie :)
P.S Filip miał dzisiaj wieczorem stan podgorączkowy. Nie wiem czy to ząbkowanie?? Nie ma innych objawów choroby. Czy któraś z mam to przechodziła? Jeśli tak to piszcie bo się martwię ... 
Marta :)

1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcia!!

    Witaj, nominowałam Cię do zabawy na swoim blogu - zapraszam pod link:)

    http://moc-cynamonu.blogspot.com/2013/05/nominacja-do-liebster-blog-pewnie.html

    OdpowiedzUsuń